Dlaczego planuję kupić i przeczytać Mein Kampf?

Nadchodząca premiera krytycznego wydania Mein Kampf od wydawnictwa Bellona jest jedną z najgłośniejszych, jeśli nie najgłośniejszą z premier książkowych w ostatnich latach. Wszystko to mimo braku promocji ze strony wydawnictwa (książki nie widać nawet w zakładce "Zapowiedzi", choć w sprzedaży dostępna będzie już 20.01) oraz dość wysokiej jak na standardy przeciętnego czytelnika ceny okładkowej stu pięćdziesięciu złotych. Wznowienie dzieła Hitlera podzieliło jednak dość mocno społeczność czytelniczą. Pojawiły się dyskusje, czy powinno się wydawać książkę, która przyczyniła się do jednej z największych masakr w dziejach ludzkości zwłaszcza w czasach, gdy nastroje społeczne się radykalizują. Moim zdaniem, jak najbardziej. Co więcej, książkę zamierzam zamówić już w dniu premiery. Dziś podzielę się z wami tym dlaczego planuję kupić i przeczytać Mein Kampf.

Mein Kampf to ważna część historii literatury.

Szczerze przyznam, że nigdy nie interesowałam się historią. Lekcje w szkole uważałam za całkiem ciekawe, natomiast łączenie konkretnego wydarzenia z nazwiskami, miejscem i datą na raz uważałam za trudne, żmudne i zbędne. Zupełnie inaczej sprawa miała się u mnie jeśli chodzi o kanon literatury. Czułam i wciąż czuję głęboką potrzebę analizowania klasyki i tego co sprawia, że pewne książki pociągały za sobą tłumy, inne były wyklęte w swoich czasach i docenione po latach, a jeszcze inne zmieniały oblicze świata. Właśnie dlatego już w gimnazjum postanowiłam sobie, że zapoznam się z dziełem Hitlera. Pamiętam też, jak nauczycielka w liceum ostudziła nieco mój zapał, twierdząc, że w Polsce jakiś czas po wojnie wprowadzono zakaz drukowania pełnej wersji książki i że jedynym sposobem, żeby do niej dotrzeć jest szperanie po biblioteczkach starszych ludzi. Plan został więc odsunięty w czasie, ale nie porzucony. Tak samo, jak nie wyobrażam sobie zejść z tego świata nie poznawszy najważniejszych tekstów różnych religii, tak samo uważam, że świadomość treści Mein Kampf jest częścią znajomości literatury jako takiej i choćby dlatego nie zamierzam rezygnować z lektury.

Aktualne wydanie Mein Kampf jest obarczone komentarzem krytycznym.

Nie uważam, żebym miała wystarczającą wiedzę do samodzielnego przeanalizowania tej książki na wystarczającym poziomie. Tym bardziej cieszy mnie, że znaczna część tomu jest omówieniem dzieła przez specjalistę historyka. Zwiększa to znacząco wartość książki, obniża ryzyko błędnej interpretacji, a także obniża (choć nie eliminuje) ryzyko bezkrytycznego przyjęcia treści przez czytelnika. Wydanie Mein Kampf w takiej formie maksymalizuje dobre strony przywrócenia książki na rynek, a minimalizuje negatywny efekt. Książka jest źródłem historycznym i utrudnianie dostępu do niego nie powinno być nigdy celem. Chcę, żeby rynek książkowy nie był ograniczany przez wzgląd na osoby o zbyt niskim potencjale intelektualnym lub braku krytycyzmu. Spora część z nich albo i tak nie przebrnie przez książkę albo jeśli będzie chciało ściągnie sobie pdf. za darmo, w kiepskim tłumaczeniu i bez krytycznego komentarza. Efekty czego będą lepsze?

Doceniam, że nie traktuje się mnie jak idiotkę.

Ograniczanie dostępu do treści dla czyjegoś dobra nie powinno mieć miejsca w przypadku źródeł historycznych. Nie tylko badacze, historycy, czy ludzie po studiach mogą posiadać zasoby intelektualne, które chcieliby poszerzać i pożytkować. Jeśli wypowiadam się na jakiś temat, chciałabym najpierw zyskać jak najszerszy kontekst. W jaki sposób mogę ocenić, że dzieło Hitlera jest np. szkodliwe społecznie, treść jest zmanipulowana albo wręcz przeciwnie, jeśli nawet nie mam podstaw do tego, żeby wiedzieć co dokładnie w treści się znajduje? To trochę jak z internetowymi krytykami Olgi Tokarczuk, którzy twierdzą, że Księgi Jakubowe są nieadekwatne historycznie i na tej podstawie podważają wartość jej Nobla [sic], podczas gdy nawet nie przeczytali książki. 

Cena nie jest wysoka, a adekwatna.

Mimo tego co napisałam w pierwszym akapicie na temat tego, że dla przeciętnego czytelnika sto pięćdziesiąt złotych za książkę to jest dużo, jest to bardzo adekwatna cena w przypadku książek naukowych, a w ten sposób traktuję tegoroczne wydanie Mein Kampf. Jestem przekonana, że praca włożona w wysiłek omówienia krytycznie dzieła oraz koszt ponoszony przez bycie powiązanym z kontrowersyjnym tekstem powinny być adekwatnie wynagrodzone.

Rozumiem obawy związane z powrotem książki Hitlera na rynek. Mimo wszystko uważam, że największą reklamę książce zrobili właśnie ci, którzy tak bardzo krytykują w internecie sam fakt wydania jej. Być może zbyt optymistycznie, ale zakładam, że w gruncie rzeczy wydruk Mein Kampf niewiele zmieni, nawet jeśli w pierwszej fali więcej osób będzie zapoznana z treścią książki. Pamiętajmy, że dużo łatwiej merytorycznie rozmawiać, kiedy odnosimy się do konkretów, a nie do dzieła, którego dokładnej treści większość nie zna, a za samo nazwisko Hitler część wolałaby ją spalić niż przeczytać. 

To nie jest post, który ma kogokolwiek skłaniać do zakupu, czy czytania Mein Kampf. To tylko moja deklaracja powodów dla których ja na pewno nie stanę po stronie tych, którzy chcieliby kategorycznego zakazu dodruku. Jeśli natomiast dla was temat jest bardziej skomplikowany, jak najbardziej zapraszam do dyskusji w komentarzach.



Komentarze