Może (morze) wróci

Jest coś makabrycznego i fascynującego zarazem w Morzu Aralskim. W realnym dowodzie zmian powodowanych ludzką ręką. Zmian, które w jakimś stopniu potrafimy kontrolować, a z drugiej strony nie zawsze wybieramy tę najbardziej korzystną z opcji. Lubię książki, które coś we mnie drażnią. Może właśnie dlatego Może (morze) wróci jest dla mnie w jakiś sposób książką szczególną.






Autor: Bartek Sabela
Tytuł: Może (morze) wróci
Tłumaczenie: Oryginał
Wydawnictwo: Bezdroża
Rok wydania: 2013

Może (morze) wróci to historia podróży do miejsca, które wymiera na naszych oczach. Morze Aralskie (morzem będące tylko z nazwy), niegdyś czwarte największe jezioro świata, dziś stanowi makabryczny, a jednocześnie hipnotyzujący krajobraz statków zatopionych w piasku i soli. Miejscowości niegdyś tętniące życiem związanym ze zbiornikiem stanowią cień samych siebie, a żyjący w nich ludzie stoją w rozkroku między jedną a drugą rzeczywistością.

Bartek Sabela zabiera nas w tę podróż zupełnie emocjonalnie nieprzygotowanych. Nie jest to jedynie historia o zgotowanej ludzką ręką katastrofie. Autor i nasz przewodnik w jednym nie roztkliwia się nad stanem zastanym. To nie jest tego typu książka.

Poznajemy Uzbekistan po trochu, niemalże od wyjścia z lotniska. Razem z autorem oddzielamy dzielnicę turystyczną od mieszkalnej. Poznajemy codzienne życie mieszkańców. Dowiadujemy się co nieco na temat absurdów rządzących państwem, które dziś traktowane jest jako niepodległe, a jednak którego istota w dużej mierze pozostaje w Związku Sowieckim. Zagłębiamy się w nieco odstające od zachodnich standardów hotele. Przemykamy zaułkami wymieniając kilka dolarów na plecaki pełne tutejszej waluty. Poznajemy mieszkańców i coraz bardziej oddalamy się od bezpiecznej przystani białych gmachów przygotowanych dla turystycznych oczu.

Muszę przyznać, że książka zaoferowała mi znacznie więcej niż od niej oczekiwałam. Mimo tego, że liniowo zbliżamy się do celu podróży, to każdy etap drogi staje się na niej znaczący. Sabela opisuje Uzbekistan w sposób, przez który mamy ochotę spakować walizki i sami ruszyć za nim na wyprawę, po której czuć, że zmienia człowieka. Zderzenie naszego świata i jego aktualnych dylematów pomaga zrozumieć o jak wielką stawkę toczy się walka. Morze Aralskie spaja w całość przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, pytanie czy naszą i jak odległą.

Nie mogę oderwać wzroku od zdjęć twarzy mieszkańców, od postapokaliptycznych wraków statków na stałe zespolonych z lądem, od szkiców ludzi i wielbłądów. Nie mogę wyrzucić z głowy tych miejsc, które wołają i przyciągają. Choć mam pewne wątpliwości moralne, czuję, że muszę odbyć tę drogę sama, żeby urosnąć jako człowiek.

Książka Może (morze) wróci ma dla mnie wielką siłę. Jestem wdzięczna, że miałam okazję odbyć na jej kartach wspaniałą podróż i liczę, że pozostanie ona ze mną na długo, czego i wam życzę.

Komentarze