Nie ma kto pisać do pułkownika

Zdarza mi się pochopnie oceniać książkę po jej objętości. Dokładnie tak było w przypadku Nie ma kto pisać do pułkownika Gabriela Marqueza. Przyznam szczerze, że gdybym przed zakupem książki sprawdziła liczbę stron i zorientowała się, że ma ich mniej niż osiemdziesiąt zdecydowanie bym jej nie kupiła. Na szczęście tak się nie stało i dzieło noblisty trafiło na moją półkę. Na szczęście, bo lektura choć krótka sprawiła mi niebywałą przyjemność.

 


 

Autor: Gabriel Garcia Marquez
Tytuł: Nie ma kto pisać do pułkownika
Tłumaczenie: Agnieszka Rurarz
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA
Rok wydania: 2020

Wstyd się przyznać, ale nigdy wcześniej nie sięgałam po dzieła Marqueza, a dodatkowo nie miałam, żadnej wiedzy na temat jego twórczości. Wisienką na torcie był fakt, że o Noblu autora dowiedziałam się dopiero po zakończonej lekturze. Myślę, że w tym wypadku mogę uczciwie stwierdzić, że do książki podeszłam bez oczekiwań, które rzutowałyby na ocenę.

Książka opowiada historię starego pułkownika, który wraz z chorą żoną próbuje wiązać koniec z końcem. Jedyną nadzieją na poprawę swojej sytuacji materialnej mężczyzna wiąże ze zbliżającą się walką kogutów w której zamierza wystawić swojego pupila oraz z długo wyczekiwanym listem. 

Myślę, że nie da się powiedzieć więcej o fabule książki tak, żeby nie zdradzić wszystkiego. Nie ma kto pisać do pułkownika to opowieść o godności, studium wyparcia i nadziei. Pozostając oszczędnym w słowach autor kreśli przed nami naturę relacji bohatera z żoną oraz bohatera z lokalną społecznością. Zderza nas z nieubłagalnością systemu, ale przede wszystkim pokazuje nam człowieka w mackach tego systemu.

Książka napisana jest prostym językiem, a niewielka objętość pozwala zabrać się za nią bez obawy, że spędzi się przy niej długie tygodnie. Przyjemna lektura na jeden wieczór nawet dla osób, które nie czytają zbyt dużo. Nie należy spodziewać się wartkiej akcji, ale z drugiej strony nie jest to też książka zalewająca filozoficznym rozważaniem. Marquez mówi do nas fabułą, a nie frazesami.

Nie ma kto pisać do pułkownika to mój pierwszy kontakt z autorem, ale z pewnością nie ostatni. Swoją krótką formą Marquez mnie zachwycił i sprawił, że mam ochotę sięgać po więcej. Jeśli czytaliście inne książki tego autora i macie jakieś sugestie co powinnam wybrać jako kolejne, zapraszam do komentowania. Tymczasem życzę wam samych dobrych lektur.


Komentarze