Zimowla

Rzadko kiedy udaje mi się sięgnąć po książkę przed wszystkimi. Może właśnie dlatego trochę zwlekałam z pisaniem o Zimowli Dominiki Słowik. W końcu powiedziano już o niej chyba wszystko. Mimo to dla siebie postanowiłam zachować chociaż krótką notatkę na jej temat. Bo Zimowla to nie tylko pierwsza przeczytana przeze mnie w 2021 roku książka. To też kawał literatury, który trafił prosto do mojego serducha i podejrzewam, że zostanie tam na długo.


Autor: Dominika Słowik
Tytuł: Zimowla
Tłumaczenie: Oryginał
Wydawnictwo: Wydawnictwo Znak
Rok wydania: 2019

Zimowla to małomiasteczkowa opowieść o Cukrówce i jej mieszkańcach. Poznajemy ją okiem nieidealnej dorastającej bohaterki, która zbiegiem okoliczności razem z dwójką przyjaciół poznaje zalążek tajemnicy lokalnego, żyjącego na odludziu pszczelarza. Ale Cukrówka skrywa znacznie więcej tajemnic. Dziwny śpiew i dźwięk dzwonów unoszący się w nocy. Ślady w śniegu nieznanego pochodzenia. Ponadto dzieją się tu najprawdziwsze cuda. Tak, Cukrówka zdecydowanie nie przypomina żadnego innego miejsca.

Akcja powieści toczy się powoli. Stopniowo poznajemy mieszkańców wsi, ich przyzwyczajenia i historie, a poznając mieszkańców coraz lepiej rozumiemy samą Cukrówkę. Autorka prowadzi czytelnika wielotorowo, co pozwala jednocześnie śledzić teraźniejszość i przeszłość bohaterów oraz ich rodzin, a wszystko po to, żeby na końcu spleść wątki razem i dać nam satysfakcjonujący i przejrzysty obraz wydarzeń.

Zakochałam się w sposobie w jaki autorka prowadzi historię. Poczynając od krótszych i dłuższych scenek rodzajowych z życia poszczególnych postaci, przez oddziałujące na zmysły opisy spływające miodem, z początku niezrozumiałe i tajemnicze wątki sekretów, kończąc na splotach zależności rodzinnych i zawodowych między bohaterami. Zimowla do najcieńszych książek nie należy, ale każdy rozdział jest prawdziwą ucztą ze względu na język jakim posługuje się autorka. Nie jest to powieść dla osób, których priorytetem jest wartka akcja, ale cierpliwych nagradza magiczną aurą i dopracowaną kompletną historią niewielkiego punktu na mapie Polski. Cukrówka staje się dla nas tak żywa, że niejednokrotnie w trakcie czytania zadawałam sobie pytanie, czy to miejsce i jego legendy faktycznie istnieją, a co jest jedynie wymysłem autorki. Myślę, że świadczy to o niesamowitym kunszcie pisarskim Dominiki Słowik albo o moich niskich wymaganiach, oceńcie sami.

Zdecydowanie lektura Zimowli była dla mnie dobrym rozpoczęciem literackim roku. Trudno mi wręcz wyobrazić sobie lepsze. Dlatego jeśli jeszcze nie czytaliście, to koniecznie sięgnijcie po powieść i dajcie znać, jak na was wpłynęła jej historia.

 

Komentarze